Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zimbardo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zimbardo. Pokaż wszystkie posty

Syndrom Judyma albo eksperyment więzienny Zimbardo


Komentarz do artykułu Gorzki list lekarza dentysty na stażu Gazeta Lekarska, 30.10.2017


Opisywany problem, to nie tylko problem środowiska lekarzy, choć od od nich (niesłusznie) oczekujemy więcej. Dlaczego niesłusznie? Lekarze są naszym lustrzanym odbiciem, a odbicie nie może być piękniejsze niż "model", a tego oczekujemy. Nikogo nie interesuje etyka, etyczność. To pusta deklaracja, która zaczyna się w szkole. Kiedy wprowadzono lekcje religii, teoretycznie miała być i etyka. Na palcach jednej ręki można policzyć szkoły, w których są takie lekcje, i uczniów, którzy na nie uczęszczają. A to znaczy, że modlitwa (obecność na lekcji religii) załatwia całe myślenie etyczne. Religia przywłaszczyła sobie etykę, religijność "zwalnia" z etyczności, bo jest z nią utożsamiana. Wystarczy, że ktoś deklaruje religijność, już ma się za etycznego i przeciwnie, wystarczy, że ktoś określi się jako ateista, już wszyscy myślą o nim "nieetyczny".
Co to ma wspólnego z lekarzami? Są produktem (częścią) społeczeństwa, które tak interpretuje wartości i rozkłada akcenty.
Teraz kiedy nikt nie jest oceniany i nagradzany za szlachetność, dobroć, poświęcenie, kompetencje, tylko za grubość portfela, a ci z chudymi portfelami, choćby najlepsi to frajerzy, trudno, żeby lekarze chcieli być frajerami.
Dodatkowo, to zawód zaufania społecznego i paradoksalnie, ludzie bardziej ufają bogatemu lekarzowi, niż biednemu. Jest naturalne, że jeśli ktoś inwestuje (INWESTUJE) w coś kawał życia i dużo pieniędzy, to powinien mieć adekwatny zwrot. Tak współcześnie myślimy o wszystkim i tak powinni myśleć lekarze. Medycyna to nie hobby.