Pacjent w centrum systemu, wzrost wydatków publicznych na ochronę zdrowia do 6,8% PKB w 2023 r.

Pacjent w centrum systemu, wzrost wydatków publicznych na ochronę zdrowia do 6,8% PKB w 2023 r., powołanie zespołu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, który będzie wyznaczał i nadzorował realizację mierzalnych celów – takie poprawki do rządowego projektu ustawy o wzroście nakładów na ochronę zdrowia przygotowały organizacje pacjenckie. Już jutro (8.11.17) Sejm rozpocznie prace nad ustawą.
https://prawo.mp.pl/wiadomosci/175072,pacjenci-poprawiaja-rzadowy-projekt

Syndrom Judyma albo eksperyment więzienny Zimbardo


Komentarz do artykułu Gorzki list lekarza dentysty na stażu Gazeta Lekarska, 30.10.2017


Opisywany problem, to nie tylko problem środowiska lekarzy, choć od od nich (niesłusznie) oczekujemy więcej. Dlaczego niesłusznie? Lekarze są naszym lustrzanym odbiciem, a odbicie nie może być piękniejsze niż "model", a tego oczekujemy. Nikogo nie interesuje etyka, etyczność. To pusta deklaracja, która zaczyna się w szkole. Kiedy wprowadzono lekcje religii, teoretycznie miała być i etyka. Na palcach jednej ręki można policzyć szkoły, w których są takie lekcje, i uczniów, którzy na nie uczęszczają. A to znaczy, że modlitwa (obecność na lekcji religii) załatwia całe myślenie etyczne. Religia przywłaszczyła sobie etykę, religijność "zwalnia" z etyczności, bo jest z nią utożsamiana. Wystarczy, że ktoś deklaruje religijność, już ma się za etycznego i przeciwnie, wystarczy, że ktoś określi się jako ateista, już wszyscy myślą o nim "nieetyczny".
Co to ma wspólnego z lekarzami? Są produktem (częścią) społeczeństwa, które tak interpretuje wartości i rozkłada akcenty.
Teraz kiedy nikt nie jest oceniany i nagradzany za szlachetność, dobroć, poświęcenie, kompetencje, tylko za grubość portfela, a ci z chudymi portfelami, choćby najlepsi to frajerzy, trudno, żeby lekarze chcieli być frajerami.
Dodatkowo, to zawód zaufania społecznego i paradoksalnie, ludzie bardziej ufają bogatemu lekarzowi, niż biednemu. Jest naturalne, że jeśli ktoś inwestuje (INWESTUJE) w coś kawał życia i dużo pieniędzy, to powinien mieć adekwatny zwrot. Tak współcześnie myślimy o wszystkim i tak powinni myśleć lekarze. Medycyna to nie hobby.

Jest źle. W ochronie zdrowia jest bardzo źle, ale będzie gorzej

Komentarz do artykułu: ADAM GROBLER: NIECH JADĄ! Studio Opinii, 30.10.2017

PAT: Słowa. „Brońmy ginącej służby zdrowia, brońmy naszego miejsca na tej ziemi!”
Wszyscy jesteśmy „skażeni” słowami. Często to właśnie słowa są przyczyną problemów. Fraza „służba zdrowia” – oznacza dziś tylko jedno, że to jest „służba”, i jak każda służba ma siedzieć cicho i obsługiwać Pana (suwerena).
Może kiedy wprowadzano tę formę chodziło o odpowiednik „służby publicznej” (m.in. wojska, policji, służb i straży), ale służbie publicznej przysługuje ” wiele szczególnych uprawnień, rekompensujących zwiększone obowiązki urzędnika, w tym jego dyspozycyjność”, w ochronie zdrowia brak rekompensaty, a dodatkowe obowiązki i uciążliwości medyków uzasadnia się bardzo pojemną i dowolnie interpretowaną przysięgą Hipokratesa.

Zachęcamy do nagrywania swoich wyrazów poparcia i oznaczenia #wszyscyjestesmypacjentami !


Bardzo dziękujemy, wsparcie pacjentów jest dla nas najważniejsze! Zachęcamy do nagrywania swoich wyrazów poparcia i oznaczenia #wszyscyjestesmypacjentami !
#NaZdrowie
#StawiamyNaJakość

#StawiamyNaJakość - zmiana formy protestu - koniec protestu głodowego


Oświadczenie rezydentów na zakończenie protestu głodowego (wybrane fragmenty) - tu całość

"aby przywrócić godność pacjentom i medykom, aby doprowadzić do sytuacji, w której pacjent wychodzi z wizyty lekarskiej, ze szpitala, z przychodni wyleczony, zadowolony, zadbany, z przeświadczeniem, że nie był tylko numerem statystycznym choroby, z przeświadczeniem, że poświęcono mu właściwą ilość czasu, że lekarz, pielęgniarka, rehabilitant był skoncentrowany tylko na nim, był empatyczny i zaangażowany – przestajemy pracować niebotyczną liczbę godzin, przestajemy brać 6-8-10 dyżurów w miesiącu, rezygnujemy z dodatkowych prac tak, aby być dla pacjenta całym sobą. Nie chcemy brać odpowiedzialności za bylejakość leczenia polskiego pacjenta. Już od teraz masowo, ogólnopolsko wypowiadamy tak zwane klauzule opt-out, co oznacza, że nie będziemy dawać się zmuszać do pracy w nadmiernej liczbie godzin, która staje się niebezpieczna dla pacjenta. Będziemy pracować zgodnie z kodeksem pracy – do maksymalnie 48 godzin tygodniowo.

W trakcie głodówki Jego Magnificencja Rektor WUM Pan Prof. Mirosław Wielgoś zaproponował i zorganizował mediacje, mające na celu wypracowanie porozumienia. Odbyły się łącznie 4 spotkania mediacyjne, na których ani raz ze strony rządu nie pojawiła się osoba władna do podejmowania wiążących decyzji, mogących zakończyć protest. Przez ten miesiąc rządzący próbowali nas zastraszyć, przekupić, podzielić. Byliśmy upokarzani, szkalowani i oczerniani. Próbowano wmówić polskim pacjentom, że ten protest jest tylko o podwyżki, że jest sterowany politycznie, próbowano umniejszyć ideom, dla których protestujemy. Ten protest nie był przeciwko komuś, nie był przeciwko władzy – ten protest jest za poprawą systemu ochrony zdrowia w Polsce – przede wszystkim o realne, skokowe zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia do 6,8% PKB w 3 lata – wartości podstawowej i kluczowej dla poprawy leczenia chorych, dla poprawy sytuacji polskiego pacjenta i pracownika medycznego.
Dlatego ze względu na ignorancję i arogancję władzy, bagatelizowanie tak ofiarnego krzyku o poprawę ochrony zdrowia, w trosce o osoby głodujące, mając na celu doprowadzenie do rzeczywistych, namacalnych zmian KOŃCZYMY TĘ FORMĘ PROTESTU. NIE KOŃCZYMY JEDNAK walki o ideały i dobro pacjenta. Protest pokazał, że rząd nie interesuje się polskim pacjentem, medykiem, systemem ochrony zdrowia – wprowadzano zmiany w afekcie, pozorowano ruchy, aby uciszyć nas, aby manipulować opinią publiczną. Wszyscy widzą jednak, jak jest naprawdę – wystarczy dodać, że nakłady na ochronę zdrowia z budżetu państwa w przyszłym roku zamiast rosnąć – SPADNĄ…

Od stycznia zaczniemy realizować akcję 1medyk-1etat – zrezygnujemy z dodatkowego zatrudnienia, będziemy pracować tylko w podstawowym miejscu pracy. Będziemy przyjmować naszych pacjentów wypoczęci i poświęcać mu tyle czasu, ile potrzeba. Kończymy z bylejakością w ochronie zdrowia i

#StawiamyNaJakość.

Rezydentura: Kształcenia w tym niewiele – to jest po prostu praca na akord

J. Biliński: Rezydentura to praca na akord:
Lekarzy jest tak mało, że rezydentami łata się dziury, liczba godzin spędzonych w pracy jest na granicy bezpieczeństwa. Pierwsza linia frontu wywołuje w nas frustrację i grozi przedwczesnym wypaleniem zawodowym, bo ile razy można mówić pacjentom: „nie da się”, „kolejka”, „nie można”, „proszę czekać”.

Kształcenia w tym niewiele – to jest po prostu praca na akord – przerobić odpowiednią liczbę sztuk, aby nie było jeszcze większych nacisków ze strony NFZ i Ministerstwa Zdrowia. 
http://gazetalekarska.pl/?p=36890

Patent na kolejkę

Takie memento. Wygląda na to, że samookaleczenie, wkrótce będzie jedynym sposobem na kolejkę. Tak sugerują komentarze pod tym artykułem. https://lodz.onet.pl/forum/lowicz-mezczyzna-podpalil-sie-w-izbie-przyjec-szpi,0,3372082,254359120,czytaj.html
Jeśli pacjenci się nie postawią innej drogi nie będzie.

Możesz mieć wpływ!


Zwiększenie przez zmniejszenie

Bożena Wiktorowska http://serwisy.gazetaprawna.pl/emerytury-i-renty/artykuly/1081070,kominy-emerytalne-rzadu-likwidacja-progu-przy-placeniu-skladek-emerytalnych.html

"Autorzy projektu wskazują, że mają spowodować wzrost wpływów składkowych do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Ale jest i druga strona medalu. Zwiększenie kwot składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe spowoduje zmniejszenie wpływów na ubezpieczenie zdrowotne oraz zmniejszenie wpływów z podatku dochodowego. Zmniejszenie wpływów z podatku dochodowego od osób prawnych (CIT) oraz od osób fizycznych (PIT) wpłynie bezpośrednio na spadek dochodów jednostek samorządu terytorialnego. Z drugiej strony większe składki na ubezpieczenie emerytalne spowodują wzrost składek zewidencjonowanych na kontach oraz na subkontach ubezpieczonych, a w konsekwencji stopniowy wzrost wydatków na emerytury wyliczane według nowych zasad. "

Chiński fenomen

Jakub Kapiszewski http://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/1081172,polska-panstwem-opiekunczym-dzieki-pis.html
"Fenomen ten tłumaczy się właśnie słabym systemem zabezpieczenia społecznego: ludzie, zamiast wydawać pieniądze dziś, odkładają na starość lub na wypadek choroby. [...]

Chiński przypadek jest na tyle ciekawy, że zainteresowali się nim ekonomiści chcący sprawdzić związek między budową instytucji państwa opiekuńczego a skłonnością do bieżącej konsumpcji. Z opracowań ekspertów MFW wynika, że jest to inwestycja, która się opłaca – Steven Barnett oraz Ray Brooks w 2010 r. szacowali, że każdy juan wydany na opiekę zdrowotną przez rząd owocuje dwoma juanami przeznaczonymi na konsumpcję (A ta jest dobra dla wzrostu gospodarczego (firmy mają co robić) i dla budżetu (wpływy z VAT).)...."
"Jeśli społeczeństwa będą się starzeć i nie zacznie się rodzić więcej dzieci, państwo opiekuńcze stanie się wydmuszką – chyba że ktoś znajdzie sposób na rewolucyjne obniżenie kosztów opieki zdrowotnej. "

Skąd wziąć na ochronę zdrowia, jeśli tyle kosztuje socjal"

"W 2015 r. wydatki socjalne stanowiły u nas 25,8 proc. PKB, zaś średnia dla regionu to 24,3 proc. PKB. We wszystkich wydatkach publicznych socjal miał u nas 62-proc. udział, przy regionalnej średniej 58 proc. Tylko na Litwie wydatki socjalne stanowiły wtedy większą część nakładów państwa.

Odkąd jednak w Polsce wprowadzono dodatki na dzieci, jesteśmy w czołówce wielkości wydatków socjalnych w EŚW, a jeśli chodzi o politykę rodzinną – to i w całej UE.
[...] Cóż z tego, że wydajemy miliardy, skoro państwo nie każdym się opiekuje. Wyznaczyło sobie cel – wspieranie rodzin – i go realizuje. A co z walką ze społecznym wykluczeniem, ubóstwem mieszkaniowym, słabą dostępnością do opieki zdrowotnej i jej szczególnych rodzajów, jak chociażby opieka geriatryczna? Ze wspieraniem usług społecznych, jak dostępność instytucjonalnej opieki nad dziećmi?"
http://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/1081172,polska-panstwem-opiekunczym-dzieki-pis.html

Kto o zdrowych zmysłach chciałby poddać się operacji lekarzowi, który jest 50 godzinę w pracy, bo nawet po 48h nie przysługuje mu zejście do domu? Polak nie ma nic przeciwko temu.

Roman Liedkiewicz:
Szanuję każdą pracę tylko nadmienię, że za nadgodziny w firmie informatycznej czy na kasie w biedronce i błąd z powodu przepracowania na w/w stanowiskach nie grozi prokurator, kratki i zabranie prawa wykonywania zawodu. Że nikt w spożywczaku, spawacz, rolnik czy prawnik nie musi wykupować przymusowego, drogiego OC od błędu. Powinno dążyć się do unormowania czasu pracy personelu medycznego i przestrzegania prawa z zakresu należnego odpoczynku po 24h w pracy. Kto o zdrowych zmysłach chciałby poddać się operacji lekarzowi, który jest 50 godzinę w pracy, bo nawet po 48h nie przysługuje mu zejście do domu? Nie chwaląc się i nie żaląc stwierdzę tylko, że po 13 latach w zawodzie przepracowałem 2 etaty nauczycielskie - czyli żeby nauczyciel przepracował tyle co ja musiałby żyć 200lat z czego 150 przepracować. Czy to nie chore? A nagrodą za to będzie 700zł emerytury (w/g ostatniego wyliczenia ZUSu jakie mi przysłali), bo dyżury kontraktowe się nie wliczają w lata pracy czy wysokość emerytury. We Francji np. personelowi medycznemu należy się dłuższy urlop ze względu na obciążająca pracę i nikt nie pozwoli lekarzowi siedzieć 36-48h w pracy - tamtejszy PIP by rozniósł pracodawcę.

W szpitalach panuje jeszcze głęboki PRL

Roman Liedkiewicz:
A organizacja pracy w szpitalach leży i kwiczy - np. stoi pusta sala operacyjna, bo zachorowała instrumentariuszka, a druga na urlopie. Trzeciej nie ma, bo dyrektor nie widział potrzeby zatrudniać takowej. Nie do pomyślenia na zachodzie. Albo jest sprzęt rehabilitacyjny, na którym działają fizjoterapeuci od 7:00 do 15:00, a wieczorem stoi nieużywany, bo jest dofinansowany z Unii i nikt po za godzinami pracy nie może go dotykać! A jakby taki sprzęt szpital wynajął popołudniami, to i by zarobił i fizjoterapeuci by zarobili, a i pacjenci by skorzystali, bo kogo stać, to mógłby sobie zdrowie prywatnie podreperować zamiast czekać 9 m-cy na rehabilitację na NFZ. W szpitalach panuje jeszcze głęboki PRL. Wszystko jak najtaniej, jak najszybciej i łatanie dziur dyżurowych, kadrowych, bo wicie-rozumicie. Najlepszy był komentarz urzędniczki NFZ odnośnie zapłaty za procedury - otóż stwierdziła, że szpital "nie może ZARABIAĆ". To ja się pytam, za co kupić nowe USG? Nowy tomograf? Ba.. nową pościel! (bo ratujemy się przekazana pościelą od pacjentów!). W takim razie powinno to działać tak, że jeśli potrzebny nowy gastroskop za 200.000PLN, to dyrektor powinien składać zapotrzebowanie do NFZtu, a oni powinni to kupować, skoro szpital "nie może zarabiać!"

NFZ często płaci placówce (szpitalowi) za sztukę zabiegu, albo po prostu za jednostkę chorobową, z jaką pacjent się zgłasza, a szpital płaci specjaliście, ale żeby było śmiesznie NFZtu nie obchodzi ile sztuk jakich leków podczas zabiegu się zużyło i ile personelu było potrzebnego, ile czasu trwał zabieg, ile chociażby energii elektrycznej było potrzebne do ogrzania sali, ile sprzętów trzeba później odkazić itp. NFZ płaci jakąś dziwnie wyliczoną stawkę, a resztę dopłaca szpital, który zadłuża się tym samym. Poprawcie mnie jeżeli się mylę, dopiero wchodzę do tego "systemu"

Tylko, że też nie rozwiąże problemu - jak lekarz będzie mieć płacone za godzinę poradni, to przyjmie 3/h, no bo 20min na pacjenta jest ok. A że lekarzy brakuje, to nadal będą kolejki, bo skoro nie rozładowało ich 5min/pacjenta, to i 20min tym bardziej. Co prawda lekarz i pacjent, który się już dostanie będzie zadowolony z obsługi i poświęconego czasu, ale co z tego skoro termin kontrolnej wizyty będzie miał za 2 lata? A jeszcze jest problem lekarzy w oddziałach - tu jakby lekarzy zatrudnić na etatach i przestrzegać unijnych norm pracy i nadgodzin - wszystko zawali się już po 3 miesiącach, bo każdy będzie miał przez dyżury wyrobione limity nadgodzin. Dlatego lekarzy zatrudnia się na śmieciówkach (kontrakty), aby szpitalne oddziały nadal funkcjonowały. A że te kontrakty tak naprawdę są nielegalne - bo mają znamiona umowy o pracę nikogo nie obchodzi. Ani NFZ ani PIP. Na śmieciówce lekarz co prawda zarobi więcej, ale nie ma 13tki, nie ma urlopu, nie ma prawa zejść do domu po dyżurze, nie może iść na chorobowe, macierzyńskie itd.. Co prawda zapytacie po co lekarze zatrudniają się na te kontrakty? A no po to, żeby szpitala nie zamknięto za 3 m-ce. I mamieni większą pensją podpisują te śmieciówki, bo wicie-rozumicie bez was szpital padnie, ludzie do zwolnienia, a to jeden z największych zakładów pracy w tej mieścinie itd.. itp.. U nas wyliczono, że jakby dyrektor miał zatrudnić lekarzy na etatach, to potrzebowła by ich coś koło 70. A ma z 25! Więc albo kontrakt i praca po 250-300h/miesiąc albo SPZOZ do zamknięcia i dojeżdżaj bracie do pracy 50km codziennie. No to jaki jest wybór?

Kolejki do specjalistów


Joanna Harding "kolejki do specjalistów wynikają z dwóch problemów, po pierwsze limity NFZ. Czyli lekarz czy przychodnia może przyjąć określoną ilość pacjentów bo za resztę NFZ nie zapłaci, tak samo jest z zabiegami i operacjami planowanymi. Druga kwestia jeśli chodzi o kolejki do specjalistów to też ich brak. Wielu pracuje na kilku etatach bo uzupełniają braki."

Barbara Rostocka - Upraszczając: placówka dostaje od NFZ 100 punktów miesięcznie na konsultacje to lekarza, jedna konsultacja to 25 punktów, czyli w miesiącu można przyjąć 4 osoby. Wyobraź sobie, że w ciągu 1 tygodnia zgłasza się 20 pacjentów. 4 przyjmujesz w danym miesiącu, resztę dajesz do kolejki zapychając sobie następne 4 miesiące. W 2 tygodniu znowu przychodzi 20 chętnych... i zapychasz następne 5 miesięcy... I już masz 9 miesięcy oczekiwania.... Czas trwania wizyty tu nie ma znaczenia.

Tak działa ochrona zdrowia kierowana przez tabuny urzędasów, które zjadają 1/3 składek zdrowotnych.

Roman Liedkiewicz @Łukasz Kowalski - nie ma dokładnego limitu czasowego określonego przez NFZ na jednego pacjenta. Ale jest liczba punktów do wyrobienia przez lekarza specjalistę - połączenie punktów z czasem godzinowym pracy w poradni. To się nie może udać, pomysł jest poroniony i dochodzi do takich sytuacji jak 5 min na pacjenta, bo punktów do wyrobienia jest dużo, a czas krótki albo odwrotnie - jak NFZ zakontraktuje mało punktów, to lekarz przyjmie np. 10 osób zamiast 15, bo więcej nie może - limit ustalony przez NFZ (mimo, że kolejka do niego na pół roku). Tak działa ochrona zdrowia kierowana przez tabuny urzędasów, które zjadają 1/3 składek zdrowotnych. W POZ działa to jeszcze inaczej - NFZ stworzył konflikt interesów lekarz-pacjent (specjalnie!), i nie dał określonej kwoty na badania i diagnostykę i osobnej na płacę i wydatki związane z prowadzeniem POZtu ale płaci za wszystko jedną sumę. A od lekarza zależy jak to wyda - co wiadomo jak się kończy - lepiej zlecać mało badań, bo jak nie to się pójdzie z torbami. Do tego nie ma żadnej metody dyscyplinowania pacjentów - np. za nienależna poradę, albo za rejestrowanie się do kilku specjalistów naraz - stąd kolejki na SORach (no bo nawet z katarem można tam iść - nic za to nie grozi!), stąd kolejki u specjalistów, bo pacjenci zapisują się np. do 2-3 kardiologów. I tym podobne kwiatki. Do tej pory nie ma porządnego, jednolitego systemu informatycznego. A lekarze zawaleni są papierologią zamiast przyjmować i leczyć wypełniają karty statystyczne, żywieniowe, zatruć, szukają odpłatności leków (co 3 m-ce zmiany w refundacjach!), wiszą na telefonach ustalając badania, przyjęcia (bo sekretarki np. u nas dyrektor nie zatrudni), pisząc bzdurne ZUS-ZLA (w krajach cywilizowanych dopiero o 30 dniach choroby), zaświadczenia do szkół (po co co komu?), na baseny, wyjazdy, wycieczki, pieluchomajtki, itp. Takimi sprawami powinien zająć się personel średni, a nie lekarze. A będzie jeszcze gorzej, bo młodzi lekarze wyjadą i poziom leczenia będzie nadal spadał.

https://www.facebook.com/porozumienierezydentow/posts/1779692125656560?comment_id=1779700032322436&reply_comment_id=1779708942321545&comment_tracking=%7B%22tn%22%3A%22R9%22%7D

Polscy pacjenci muszą mieć łatwiejszy dostęp do informacji, świadczeń oraz innowacji

Jak przypominają pacjenci, "już w czerwcu tego roku ponad 100 podmiotów skierowało wspólny apel (włącznie z Naczelną Izbą Lekarską i Naczelną Izbą Pielęgniarek i Położnych, towarzystwami medycznymi oraz licznymi organizacjami pacjenckimi) do Premier Beaty Szydło o wzrost wydatków publicznych na zdrowie do 6,8% PKB. Jest nam przykro, że na te same postulaty zwrócił uwagę decydentów dopiero protest i determinacja młodych lekarzy".
http://www.mp.pl/kurier/174471,pacjenci-popieramy-wzrost-wydatkow-na-zdrowie-ale-system-musi-sie-zmienic,1

Ochrona zdrowia wymaga pieniędzy i zmian systemowych

"Ponad 30 organizacji pacjentów z całego kraju podjęło decyzję o poparciu postulatu wzrostu nakładów na ochronę zdrowia do 6,8% PKB. "Mamy jeden cel - system musi się zmienić na pacjentocentryczny. Zawody medyczne powinny ze sobą współpracować dla dobra pacjentów. Jesteśmy zgodni - dodatkowe pieniądze wymagają zmian systemowych. W innym razie wielka szansa na zmiany stanie się jedynie kosztowna klęską" - głosi stanowisko tego środowiska."
http://www.mp.pl/kurier/174471,pacjenci-popieramy-wzrost-wydatkow-na-zdrowie-ale-system-musi-sie-zmienic

Od 25 lat to samo. Nikt nie chce ruszyć tego g...

Z Internetu
Tomasz Partyla "Od 25 lat to samo. Nikt nie chce ruszyć tego g... na, bo to niemal gwarantowana porażka w kolejnych wyborach i zero kasy naministerstwa, powiaty, rzesze zbędnych urzedników-wyborców itp. Poszczuć lekarzy narodem, który wszystko kupi. Zdemoralizować środowisko, bo przecież ci co zostaną jakoś żyć muszą, a reszta won. Chory wierzy że go niby leczą, czy to w kazamatach zwanych publiczną, czy chałturach zwanych prywatną służbą zdrowia. Dla zaprzyjaźnionych są mafie profesorskie na pograniczu pywaty i państwowych klinik. Dla dzieci są fundacje i jak się uzbiera, to mają szansę w zachodnich klinikach. Rząd ma swoich lekarzy-oficerów, więc średnio się tym interesuje, a minister zdrowia rozkłada ręce i czeka, co mu zawsze już. najlepiej wychodziło."

Radziwiłł: Otwarcie się na lekarzy ze Wschodu służy obu stronom

GUS: 15,1 tysięcy zgonów więcej niż w ubiegłym roku

Lekarze przegrywają walkę z nowotworami oraz chorobami układu krążenia, oraz chorobami płuc. W tych rubrykach odnotowano wzrost śmiertelności na każdy tysiąc mieszkańców.

- Te kategorie chorób to najdroższe procedury medyczne, najdroższe leki. Tymczasem przy niskich nakładach na służbę zdrowia każe się marnie opłacanym lekarzom leczyć ludzi jak najtaniej. Służba zdrowia to nie fabryka dżemu. Nie da się smacznego towaru sprzedawać w cenie samego słoika. Tak samo niemożliwe jest zorganizowanie dobrej służby zdrowia, dysponując małymi pieniędzmi - podsumowuje dr Zdzisław Szramik, działacz związku zawodowego lekarzy i weteran protestów.
https://wiadomosci.wp.pl/tabela-zgonow-gus-to-horror-proroctwo-protestujacej-lekarki-zaczyna-sie-spelniac-6180599429986433a?src01=6a4c8&src02=facebook_wiadomosci

Wspaniała postawa pacjentki. Dziękujemy Pani Mario!

Dziś rano do głodówki dołączyła pierwsza pacjentka. – Ja się bałam, boję się nadal. Ale w życiu trzeba być przyzwoitym, dlatego tu jestem. Chcę tu zostać, dopóki pozwolą mi lekarze, którzy się nami opiekują – mówi, prosząc o anonimowość. – Komentarze w stronę młodych lekarzy są podłe. Apeluję do władzy! Nie złamcie ideałów tych młodych lekarzy, bo obudzimy się w rzeczywistości, której już byłam uczestnikiem. Nigdy więcej! - dodaje.
http://www.mp.pl/kurier/174449,nie-zlamcie-idealow-mlodych-lekarzy

Prawie miliard złotych rząd przeznaczył na pranie mózgów


Zdrowie Polaków to dla rządu nic nie znacząca sprawa. Nie regauje na protest medyków.
Co innego rozrywka i propaganda. Chleba i igrzysk, to sprawdzało się w starożytności, sprawdzi się i teraz. Do czasu.

"Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji dostanie rekompensatę za utracone wpływy z abonamentu. Chodzi aż o 980 mln zł za lata 2010-2017. Tak wynika z ustawy okołobudżetowej, która została przyjęta przez rząd. KRRiTV pieniądze te przekaże do TVP i Polskiego Radia.

Telewizja Polska i radio publiczne mają powody do zadowolenia. Do ich kasy trafi wkrótce blisko miliard złotych dodatkowych środków. Rząd przyjął bowiem na wtorkowym posiedzeniu ustawę okołobudżetową, która zakłada wyrównanie utraconych wpływów z abonamentu w latach 2010-2017."
https://businessinsider.com.pl/media/tv-radio/rekompensata-za-utracony-abonament-rtv-miliard-dla-tvp/v82dyzr


#ProtestMedyków
#NaZdrowie

Katowice ze strajkującymi


#ProtestMedyków
#NaZdrowie

U nas i gdzie indziej, np w Czechach - i jak tu żyć zdrowo? Zdrowo żyć w Polsce?

Czechy uplasowały się w czołówce Europejskiego Konsumenckiego Indeksu Zdrowia, wyprzedzając Wielką Brytanię, Hiszpanię, Włochy i Portugalię. Polska znalazła się w ostatniej piątce, za nami były tylko Albania, Bułgaria, Czarnogóra i Rumunia. Indeks EHCI jest wiodącym porównaniem ocen skuteczności krajowych systemów opieki zdrowotnej w 35 krajach. Bierze pod uwagę czas oczekiwania na leczenie, jego skuteczność, profilaktykę, prawa pacjenta, dostępność do usług zdrowotnych oraz leków.

http://www.medonet.pl/zdrowie,dlaczego-czesi-lubia-lekarzy-,artykul,1723946.html

Zaczynamy zbieranie podpisów pod Obywatelskim Projektem Ustawy - 6,8% PKB w 4 lata Na Zdrowie!


http://www.rezydenci.org.pl/2017/10/23/obywatelski-projekt-ustawy-najwazniejsze-informacje-i-pliki/
Zaczynamy zbieranie podpisów pod Obywatelskim Projektem Ustawy - 6,8% PKB w 4 lata Na Zdrowie! Dołącz!

Skąd wziąć pieniądze? Wojsko, policja, strażacy, rolnicy, sędziowie, posłowie. Oni płacą mniej albo nie płacą wcale. I to nie tylko oni sami, ale często całe ich rodziny korzystają ze świadczeń medycznych na koszt obywateli. I to nazywamy solidnością.




Kształcenie kadr medycznych w ocenie NIK

W ogonie Europy. Dlaczego kształcimy tak mało lekarzy?
Ryszard Rotaub, BM/Rynek Zdrowia, 12.05.2015

Paweł Biedziak, rzecznik prasowy NIK: Badając co roku sprawę kolejek do lekarzy, stwierdzamy, że realną przyczyną ich wydłużania się jest fizyczny brak lekarzy określonych specjalności, zwłaszcza w szpitalach w mniejszych miejscowościach, np. w dawnych miastach wojewódzkich. Specjaliści przyjeżdżają do tych miast z ośrodków akademickich 2 - 3 razy w tygodniu. Nie chcą się jednak w nich osiedlać, mimo że oferuje się im bardzo dobre warunki, łącznie z mieszkaniem.

Liczba praktykujących lekarzy w relacji do liczby mieszkańców jest w Polsce najniższa w całej Unii Europejskiej - wynika z raportu OECD za 2014 r., który opublikowano w kwietniu tego roku. Na 1000 mieszkańców naszego kraju przypada 2,2 lekarza.

Czas pracy lekarzy

Maria Kawka, Polskie przepisy o czasie pracy lekarzy są niezgodne z unijnymi

Przedstawiciele środowisk medycznych są zdania, że należy wliczać do czasu pracy dyżury tak, jak chcą tego normy europejskie.

W Polsce jednak, inaczej niż w Unii Europejskiej, czas pracy lekarzy jest regulowany odrębnymi przepisami. W UE jedną dyrektywą objęto wszystkie zawody. Wynika z niej, że czas dyżurów powinien być zaliczany do czasu pracy, i że nie można pracować w tygodniu więcej niż 48 godzin, włączając w to także godziny nadliczbowe. Dyrektywa gwarantuje też podczas doby 11 godzin wypoczynku.



Wkrótce może dojść do masowego zamykania przychodni

W ogonie Europy. Dlaczego kształcimy tak mało lekarzy?
Ryszard Rotaub, BM/Rynek Zdrowia, 12.05.2015

Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia: Bardzo poważnym problemem jest nie tylko skrajnie niewystarczająca liczba studentów kończących medycynę, ale także rezydentur.[...] Jeśli nic się nie zmieni, wkrótce może dojść do masowego zamykania przychodni - alarmuje i wskazuje, że tylko w grudniu 2014 roku w Wielkopolsce zamknięte zostały aż cztery przychodnie (dwie w pilskim, po jednej w Turku i w powiecie leszczyńskim).

Czyli już w 2019 roku młody lekarz będzie zarabiał tyle ile obecnie zarabia kasjer w Lidlu na swojej pierwszej umowie o pracę w życiu? Mamy sukces.

KOMENTARZ do artykułu MZ opublikowało projekt ws. wynagrodzeń lekarzy stażystów:
Nazwa „staż” jest tutaj myląca - to normalna praca z pełnym PWZ. Jestem obecnie stażystą, pracuję w normalnych godzinach 8-14:35. Praca z reguły papierkowa + badania + przyjmowanie pacjentów + książki. Kwoty podane brutto.
Znam na razie swoje miejsce w szeregu, nie mam takiej odpowiedzialności i narzucanych dyżurów jak lekarze rezydenci także godzę się z ta stawką i warunkami. Najważniejsi są lekarze rezydenci tzw. „młodzi lekarze”, którzy wykonują więcej roboty niż specjaliści.
Walczmy razem o godną Ochronę Zdrowia i większe nakłady by nie było kolejek dla pacjentów, by opieka dla nich była właściwa.

18.10.17

Ilu studentów powinno co roku rozpoczynać studia, abyśmy wreszcie mieli wystarczającą liczbę lekarzy.

W ogonie Europy. Dlaczego kształcimy tak mało lekarzy?
Ryszard Rotaub, BM/Rynek Zdrowia, 12.05.2015

Jakiś czas temu zapytaliśmy prezesa NRL Macieja Hamankiewicza, ilu studentów powinno co roku rozpoczynać studia, abyśmy wreszcie mieli wystarczającą liczbę lekarzy. W odpowiedzi odwołał się do przykładu Niemiec. Tam każdego roku ok. 10,5 tys. kandydatów na lekarzy rozpoczyna studia medyczne, kończy je zaś ok. 8000. - Jednak pracę w zawodzie podejmuje już tylko, w zależności od roku, pomiędzy 4,5 a 6 tys. absolwentów - wyjaśnił.
Uwzględniając powyższe zjawisko i różnice w potencjale ludnościowym Hamankiewicz oszacował, że w naszym kraju na studia dzienne powinno się przyjmować ok. 5 tys. studentów. - Należy sądzić, że z tego ok. 75 proc. ukończyłoby naukę, a pracę w zawodzie podjęłoby ok. 2,5 tys. osób. Mniej więcej tyle osób zgłasza się na staże podyplomowe - dodał.
[...] Rządzącym niełatwo zdecydować się radykalne kroki (roczny koszt kształcenia lekarza wynosi ok. 35 tys. złotych). Inaczej odmierzają czas. Wykształcenie lekarza specjalisty trwa 10 lat, kadencja parlamentu i związane z nią zmiany personalne w ministerstwach - 4 lata.
Na problem deficytu lekarzy trzeba by spojrzeć w długiej perspektywie i zaplanować wydatki na ich kształcenie ze świadomością, że korzystne zmiany mogą przypaść w udziale innej ekipie rządzącej.

System nie pozwala mi sumiennie diagnozować i leczyć

Rezydenci to lekarze na początku swojej zawodowej kariery. Mają za sobą 6-letnie studia i 13-miesięczny staż, na którym zarabiali około 2 tys. zł na rękę. Rezydentura, w zależności od specjalizacji, trwa od 4 do 6 lat. – W moim przypadku pensja to niecałe 2300 zł na rękę – opowiada Dorota, rezydentka na specjalizacji z okulistyki, pracuje w jednym z warszawskich szpitali. Dodatkowym zastrzykiem gotówki są dla niej 24-godzinne dyżury. – Nie jestem w stanie wziąć ich zbyt wiele, bo praca przez całą dobę jest zbyt wyczerpująca – przyznaje. Na jej konto wpływa co miesiąc od 3 do 4 tys. zł na rękę.
Niezadowalające pensje to zaledwie jeden z problemów rezydentów. – Nie potrafię pogodzić się z tym, że system nie pozwala mi sumiennie diagnozować i leczyć pacjentów – mówi 29-letni Michał. Pracuje w krakowskim szpitalu klinicznym, jest na trzecim roku specjalizacji z anestezjologii i intensywnej terapii.

Stan obecny jest nie do utrzymania. Szkodzi pacjentom i lekarzom

Bez pieniędzy na ochronę zdrowia skończy się zamknięciem oddziałów albo szpitali. Cz naprawdę tego chcemy? A do tego wkrótce dojdzie, bo nikt nie chce uśmiercać pacjentów, ani iść do więzienia tylko dlatego, że państwo oszczędza na ochronie zdrowia.

Rezydenci strajkują, żeby było więcej pieniędzy na ochronę zdrowia, żeby leczył nas kompetentny i  wypoczęty lekarz, z wypoczętą pielęgniarką, asekurowani przez doświadczonych kolegów. Żeby mieli dostęp do nowoczesnego i sprawnego sprzętu.
Stan obecny jest nie do utrzymania. Szkodzi pacjentom i lekarzom.

Nie tylko pacjenci umierają: 

Właśnie dlatego rezydenci protestują. Chcą takich warunków pracy, w których pacjent będzie bezpieczny pod opieką kompetentnego i wypoczętego lekarza, a lekarz nie będzie stanowił zagrożenia dla chorych. 

A tak to wygląda w praktyce:
https://www.facebook.com/jsieczko/posts/1445863825510572

Dołącz do protestu. Podpisz apel

Przepracowani lekarze umierają, a pacjenci są zgrożeni

Już teraz dramatycznie brakuje nam personelu medycznego. Przede wszystkim pielęgniarek, na czym cierpimy jako pacjenci szpitalni. Lekarzy brakuje już nawet na dyżurach ratunkowych .

Mamy oddziały typu pediatria. Tam od kilku miesięcy dwóch lekarzy dyżuruje non stop, co drugi dzień. Są oddziały, na których lekarze dyżurują po kilka dni. To niebezpieczne nie tylko dla zdrowia i życia tych lekarzy, ale także dla zdrowia i życia pacjentów - mówi Piotr Watoła z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy [Podbramkowa sytuacja w szpitalu powiatowym w Proszowicach, Onet, 11.10.2017]

Młodzi lekarze i lekarki pracują po kilkadziesiąt godzin ciągiem, byśmy mieli dostęp do opieki zdrowotnej. Wstrząsają nami informacje o lekarzach umierających po takich dyżurach.
Lekarz zmarł po 24 godzinach dyżuru. Związek zawodowy pisze do premiera, TVN 24, 8.09.2017
28-letnia lekarka z Krakowa zmarła na nocnym dyżurze

ZDROWIE TO PODSTAWA. Apel pacjentów i pacjentek

W jednym z warszawskich szpitali 26 lekarzy rezydentów prowadzi protest głodowy. Są młodzi, wykształceni, mogliby znaleźć wygodną pracę w prywatnej służbie zdrowia lub wyjechać za granicę. Coś jednak każe im tu zostać i walczyć o nasz wspólny interes. Tym czymś są bliskie i nam ideały solidarności społecznej i przekonanie, że zdrowie to podstawa. Ich przekaz już dotarł do mediów i do rządu. Czas na nasz głos!
Akcja Demokracja - PODPISZ APEL
Wszyscy jesteśmy, byliśmy i będziemy pacjentkami i pacjentami. Wszyscy wiemy, że nic się nie zmieni na lepsze w ochronie zdrowia, jeśli nie zawalczymy o to wspólnie. Protest rezydentów w tak skrajnej formie doprowadził do tego, że władza zainteresowała się tematem. Jeśli chcesz aby zwiększył się dostęp do świadczeń medycznych, chcesz zapewnić bezpieczeństwo zdrowotne sobie i swoim bliskim, stań obok lekarek i lekarzy. Nie musisz głodować, wystarczy, że pokażesz, że popierasz ich postulaty. 

Nie potrzeba wojny, żeby Polacy umierali

Bukiel: Umrze ponad 100 tysięcy Polaków
15. dzień głodówki rezydentów

Nie potrzeba wojny, żeby Polacy umierali. Polscy pacjenci umierają, bo nie ma odpowiednich nakładów na ochronę zdrowia - mówi Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
To nie jest prawda, że w systemie jest dużo pieniędzy. W całej Polsce obniżono o 30 proc. wydatki na rehabilitację. Pacjenci będą czekać dłużej, więc te bajki, które opowiada pan minister, że zmniejszają się kolejki, to wyimaginowane marzenia ministra. Jak nie zwiększą nakładów na służbę zdrowia to będzie zapaść – powiedziała obecna na proteście przedstawicielka fizjoterapeutów, diagnostów laboratoryjnych i rehabilitantów.

Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy głoduje razem rezydentami.
#protestmedyków

Lekarze w Polsce żyją krócej niż inni

W USA średnia długość życia lekarzy, jaką podało czasopismo naukowe "American Journal of Preventive Medicine", jest dłuższa niż średnia życia przeciętnego obywatela tego kraju. Dlaczego w Polsce jest inaczej? Według danych Śląskiej Izby Lekarskiej oraz Dolnośląskiej Izby Lekarskiej w porównaniu do danych z GUS wynika, że kobieta-lekarz żyje w województwie śląskim krócej od kobiet reprezentujących inne zawody o średnio 8 lat, a w województwie dolnośląskim, lekarka żyje krócej o ponad 10 lat w porównaniu do średniej długości życia.

Dlaczego lekarze w Polsce żyją krócej?

Rezydenci jesteśmy z wami! #Katowice


http://www.mp.pl/popieram

19 zł i nic więcej

Pamiętacie ten słynny wywiad w RMF FM z dr Jarosławem Rosłonem, Dyrektorem Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego?
http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/popoludniowa-rozmowa/news-dyrektor-szpitala-miedzyleskiego-rezydentom-za-dodatkowy-dyz,nId,2452304
wywiad o 100zł za godzinę i braku chętnych?
W załączeniu paski za dyżury ze szpitala Pana Dyrektora. Nijak nie możemy znaleźć tego 100zł/h.
Może Pan Doktor pomoże? Nam wychodzi 19zł/h.
Walczmy wspólnie z #fakenews
z FB

Porównanie wynagrodzeń


Medycyna należy do najtrudniejszych kierunków

(Nie) idź na medycynę!
Może Coś Więcej

Na koniec pewnego seminarium profesor kazał studentom nauczyć się na pamięć książki telefonicznej. Oburzeni adepci prawa natychmiast zapytali o powód i zaczęli się wykłócać z wykładowcą, podczas gdy studenci medycyny zadali tylko jedno proste pytanie: na kiedy?

Można się śmiać, można z nostalgią pokiwać głową, ale jedno jest pewne: studiowanie medycyny to coś więcej niż same studia, to raczej stan umysłu. Duża liczba zajęć, konieczność ciągłego przygotowywania się na nie, niezliczone kolokwia, obowiązkowe bezpłatne praktyki w wakacje – wszystko to odciska na młodym człowieku swoje piętno. Niemniej jednak nie brakuje chętnych do studiowania medycyny. Powodów jest co najmniej kilka.

  • Tradycja zobowiązuje
  • Prestiż stetoskopu
  • Zawsze potrzebni
  • Trampolina rozwoju
  • Superman w kitlu
  • Uratować świat [1]

Choć powodów bywa wiele, to jeden króluje nieustannie: chcę pomagać ludziom. Wynika to prawdopodobnie z archetypu lekarza, traktującego swój zawód jako powołanie i życiową misję. Młodzieńczy idealizm pragnie czynić dobro, chce zmienić choć mały kawałek świata na lepsze. Leczenie chorych ludzi pasuje do tego idealnie. Z tego powodu tyle osób potrafi dobrowolnie zrezygnować z wielu przywilejów swojego wieku i podjąć niemały trud studiów medycznych. Coś z tego zapału pozostaje w człowieku także po odebraniu uniwersyteckiego dyplomu i dobrze. Zawody zaufania społecznego wymagają odpowiedniego podejścia, mającego z pewnością coś wspólnego z tym romantycznym idealizmem, który musi jednak przeżyć krytyczne spotkanie z rzeczywistością.

[1] tu cały tekst: http://mozecoswiecej.pl/czy-warto-isc-na-studia-medyczne/

Niezaspokojone potrzeby pacjentów i medyków

Naczelna Rada Lekarska przeciwko tak małej liczbie miejsc rezydenckich.
Medexpress, 2017-03-13 13:39

Sposób rozdziału rezydentur podczas obecnie trwającej sesji kwalifikacji na szkolenie specjalizacyjne nie odpowiada aktualnym potrzebom ani lekarzy, ani pacjentów.

Zmniejszenie liczby etatów (1856 w całym kraju, podczas gdy w sesji wiosennej w 2016 r. było 1901 etatów rezydenckich) i ograniczenie liczby dziedzin, w których dostępne są rezydentury, budzi niepokój całego środowiska lekarskiego, w szczególności młodych lekarzy, rozpoczynających swój rozwój zawodowy. W marcu 2016 r. o rezydenturę można było ubiegać się w 58 spośród 75 dziedzin medycyny, natomiast obecnie jedynie w 20. Ponadto zaproponowany przez Ministerstwo Zdrowia w trwającej sesji rozdział rezydentur spowoduje, że wiele miejsc rezydenckich nie będzie wykorzystanych. Dla przykładu, w całej Polsce już w sesji wiosennej dostępnych jest 300 miejsc z medycyny rodzinnej (16 proc. całego naboru), w tym w województwie mazowieckim 100 spośród 270 przyznanych (a więc 37 proc.). Tymczasem w tej specjalności szkolenie w trybie rezydentury odbywa obecnie około 1300 osób, w tym w trybie rezydenckim 2/3, a w trakcie 1. roku szkolenia w trybie rezydenckim jest około 200 osób. Można więc spodziewać się, że znaczna część rezydentur pozostanie niewykorzystana ze szkodą dla innych, poszukiwanych przez młodych lekarzy możliwości specjalizowania się.

70% Polaków zarabia więcej i nie muszą naprawiać na własny koszt służbowych samochodów

Kierowcy pogotowia zdejmą nogę z gazu
Piotr Barciuk, 2017-08-25 10:06

Ratownicy medyczni zmuszani są usunąć uszkodzenie karetki we własnym zakresie lub zapłacić za uszkodzenie.
Żeby zostać ratownikiem medycznym trzeba skończyć studia I stopnia, odbyć 6 miesięczną praktykę, zdać egzamin państwowy. W kolejnych latach należy się szkolić, co pięć lat odbyć kurs doskonalący, za który ratownik musi zapłacić z własnej kieszeni. A żeby dodatkowo zostać kierowcą karetki trzeba odbyć szkolenie prowadzenia pojazdów uprzywilejowanych i za to ratownik też musi zapłacić sam - mówi Ireneusz Szafraniec i dodaje - Obawiam się, że coraz mniej chętnych będzie chciało zostać kierowcą ambulansu….

Miesięczne wynagrodzenie całkowite (mediana*) na tym stanowisku wynosi 3 032 PLN brutto.

Co drugi ratownik medyczny otrzymuje pensję od 2 335 PLN do 3 801 PLN.
25% najgorzej wynagradzanych ratowników medycznych zarabia poniżej 2 335 PLN brutto.
Na zarobki powyżej 3 801 PLN brutto może liczyć grupa 25% najlepiej opłacanych ratowników medycznych .[1]

[1] Sedlak & Sedlak https://wynagrodzenia.pl/moja-placa/ile-zarabia-ratownik-medyczny
70% Polaków zarabia więcej i nie muszą naprawiać na własny koszt służbowych samochodów.

Liczba praktykujących lekarzy w relacji do liczby mieszkańców jest w Polsce najniższa w całej Unii Europejskiej

W ogonie Europy. Dlaczego kształcimy tak mało lekarzy?
Ryszard Rotaub, BM/Rynek Zdrowia, 12.05.2015

Dr Adam Kozierkiewicz, ekspert ochrony zdrowia, uważa, że obecny deficyt lekarzy to pokłosie doktryny obowiązującą w latach 90. Uznano wtedy, że to popyt kreuje podaż, zatem jednym ze sposobów ograniczenia popytu na usługi medyczne powinno być ograniczenie podaży lekarzy.

Jakiś czas temu zapytaliśmy prezesa NRL Macieja Hamankiewicza, ilu studentów powinno co roku rozpoczynać studia, abyśmy wreszcie mieli wystarczającą liczbę lekarzy. W odpowiedzi odwołał się do przykładu Niemiec. Tam każdego roku ok. 10,5 tys. kandydatów na lekarzy rozpoczyna studia medyczne, kończy je zaś ok. 8000. - Jednak pracę w zawodzie podejmuje już tylko, w zależności od roku, pomiędzy 4,5 a 6 tys. absolwentów - wyjaśnił.
Uwzględniając powyższe zjawisko i różnice w potencjale ludnościowym Hamankiewicz oszacował, że w naszym kraju na studia dzienne powinno się przyjmować ok. 5 tys. studentów. - Należy sądzić, że z tego ok. 75 proc. ukończyłoby naukę, a pracę w zawodzie podjęłoby ok. 2,5 tys. osób. Mniej więcej tyle osób zgłasza się na staże podyplomowe - dodał.
[...] Rządzącym niełatwo zdecydować się radykalne kroki (roczny koszt kształcenia lekarza wynosi ok. 35 tys. złotych). Inaczej odmierzają czas. Wykształcenie lekarza specjalisty trwa 10 lat, kadencja parlamentu i związane z nią zmiany personalne w ministerstwach - 4 lata.
Na problem deficytu lekarzy trzeba by spojrzeć w długiej perspektywie i zaplanować wydatki na ich kształcenie ze świadomością, że korzystne zmiany mogą przypaść w udziale innej ekipie rządzącej. [...]
Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia: Bardzo poważnym problemem jest nie tylko skrajnie niewystarczająca liczba studentów kończących medycynę, ale także rezydentur.[...] Jeśli nic się nie zmieni, wkrótce może dojść do masowego zamykania przychodni - alarmuje i wskazuje, że tylko w grudniu 2014 roku w Wielkopolsce zamknięte zostały aż cztery przychodnie (dwie w pilskim, po jednej w Turku i w powiecie leszczyńskim).
[...]
Paweł Biedziak, rzecznik prasowy NIK: Badając co roku sprawę kolejek do lekarzy, stwierdzamy, że realną przyczyną ich wydłużania się jest fizyczny brak lekarzy określonych specjalności, zwłaszcza w szpitalach w mniejszych miejscowościach, np. w dawnych miastach wojewódzkich. Specjaliści przyjeżdżają do tych miast z ośrodków akademickich 2 - 3 razy w tygodniu. Nie chcą się jednak w nich osiedlać, mimo że oferuje się im bardzo dobre warunki, łącznie z mieszkaniem.

Liczba praktykujących lekarzy w relacji do liczby mieszkańców jest w Polsce najniższa w całej Unii Europejskiej - wynika z raportu OECD za 2014 r., który opublikowano w kwietniu tego roku. Na 1000 mieszkańców naszego kraju przypada 2,2 lekarza.

Czy Polacy mniej chorują niż inni Europejczycy?


Jacek Krajewski: Polscy lekarze POZ udzielają najwięcej porad w skali Unii Europejskiej. Jednocześnie jest ich najmniej w stosunku do wielkości populacji. Czy Polacy mniej chorują niż inni Europejczycy? A może profilaktyka zdrowotna jest realizowana u nas gdzie indziej? Nie.
Od lekarza POZ oczekuje się dodatkowych czynności biurokratycznych, które zabierają czas, jaki można by poświęcić pacjentowi.
Przeciętny lekarz POZ w Polsce przyjmuje dziennie kilkudziesięciu pacjentów. Na każdego z nich ma ok. 10 minut, podczas gdy np. jego kolega w Szwecji może poświęcić pacjentowi średnio pół godziny. Czy w 10 minut da się rozwiązać problem, z jakim pacjent przyszedł i jeszcze znaleźć czas na działania profilaktyczne, które powinny być realizowane w POZ? To jest fizycznie niemożliwe. W POZ kolejek nie ma, pacjent ma do nas dostęp na bieżąco. Ale co z tego, skoro gdy sytuacja wymaga konsultacji ze specjalistą, na konsultację trzeba czekać miesiącami? Skoro najczęściej nie ma żadnego przepływu informacji między POZ, szpitalami i poradniami specjalistycznymi, a lekarze POZ nie mogą sami zlecić wielu koniecznych badań?
Ogromnym problemem jest malejąca i coraz starsza kadra w POZ [...] Następców w naszej dziedzinie brakuje i będzie brakować, jeśli nie stworzy się odpowiedniego systemu motywacyjnego. Dziś wybierając specjalizację medycyny rodzinnej młody lekarz skazuje się na przepracowanie i trudności w rozwoju zawodowym (brak czasu na szkolenia, ograniczone możliwości zdobywania innych specjalizacji). Wielu naszych kolegów latami nie korzysta z urlopów wypoczynkowych, bo w małych ośrodkach trudno im znaleźć zastępstwo. Z pewnością nie zachęca to do wyboru pracy w POZ.

POZ nie da się naprawić ogólnikową ustawą
Biuro Federacji PZ, 2017-03-28 10:28:38

O takim luksusie jak urlop chyba nawet przestałam już marzyć

Fakt, że Mateusz zdawał na wydział lekarski nie był dla nikogo zaskoczeniem. Po drugim roku przyszedł do mnie na praktykę wakacyjną. Na moje pytanie, czego chciałby się nauczyć odpowiedział krótko: „Medycyny”. Na tej praktyce zrozumiał, że medycyna to nie tylko problemy diagnostyczno-terapeutyczne, w POZ to również obowiązki administracyjne, biurokratyczna sprawozdawczość i praca bez urlopu. Od siedmiu lat nie byłam na urlopie, bo niedobór lekarzy jest wszędzie, ale w małej praktyce na wschodniej rubieży zastępstwo jest niemożliwe. Zdarzało się, że pracowałam z 40 stopniową gorączką. O takim luksusie jak urlop chyba nawet przestałam już marzyć.
[...]
jak skończę studia, przyjadę, żeby za panią popracować i puszczę panią na urlop.
[...]
Mateusz skończył studia i zamieszkał w pięknym mieście ponad 700 km od rodzinnego domu. Jest już po stażu, czasami się odzywa. Zagląda również do mnie, kiedy odwiedza rodziców. Niedawno zadzwonił:
- Mam tydzień urlopu. Ostatni tydzień lipca. Mogę pójść za panią do pracy. Wreszcie może pani wyjechać na urlop - zaproponował.
Przez chwilę nie wiedziałam co powiedzieć. Wreszcie wykrztusiłam:
- Bardzo ci dziękuję, ale może sam chcesz odpocząć? Mama mówiła, że dużo pracujesz.
- Dam radę. Przecież obiecałem.
Mały Mateusz ma dziś własny stetoskop. Spełnił obietnicę. Ja pakuję walizki. Cały tydzień spokoju. Już zapomniałam jak to jest. Postanowiłam ten darowany urlop wykorzystać do cna. Następny może się szybko nie przytrafić.

lek. med. Małgorzata Stokowska-Wojda

Pierwszy urlop od siedmiu lat
Biuro Federacji PZ, 2017-08-04 08:34:40

Tam gdzie trudno o zastępstwo trzeba zapomnieć o urlopie

Wielu lekarzy od lat w ogóle nie może sobie pozwolić nawet na kilka dni oddechu od codziennej pracy. Dotyczy to zwłaszcza jednoosobowych praktyk lekarskich w małych ośrodkach. W takich miejscach trudno im znaleźć zastępstwo, a to warunek, by lekarz podstawowej opieki zdrowotnej mógł skorzystać z wakacji (dodajmy: jeśli pracuje na własny rachunek, to o płatnym urlopie nie ma mowy; z własnej kieszeni musi też płacić osobie, która go zastąpi). Nie można po prostu zamknąć przychodni i zostawić pacjentów. Tymczasem w ogóle brakuje lekarzy, więc często znalezienie zastępstwa, szczególnie w wioskach graniczy z cudem. Jeśli ktoś sądzi, że z powodu wakacji przychodnie świecą pustkami, bo większość pacjentów wędruje po górach lub opala się na plażach - myli się. Nierzadko potrzebujących porady lekarskiej jest w tym okresie jeszcze więcej niż zwykle.

Pracowite wakacje lekarzy rodzinnych
Biuro Federacji PZ, 2017-08-24 09:37:28

Trudna sytuacja lekarzy POZ

Dyskusja o nadmiernym obciążeniu pracą lekarzy trwa w Polsce od wielu lat. Jak wynika z kontroli Państwowej Inspekcji Pracy, "rekordziści" pracują po kilka dni bez odpoczynku. Media donoszą raz na jakiś czas o zgonie lekarza, który zmarł z przepracowania na kolejnym z rzędu dyżurze. Powszechną praktyką jest zatrudnianie lekarzy w tej samej placówce i na etacie, i na podstawie umowy cywilno-prawnej, czym obchodzi się przepisy prawa pracy, a lekarz może pracować praktycznie non stop. Oczywiście, tak długo - aż sam nie nabawi się kłopotów ze zdrowiem. 

Lekarze przepracowani także w POZ
Biuro Federacji PZ, 2017-09-15 10:27:00

ZMĘCZONY LEKARZ TO ZAGROŻONY PACJENT



Z badań ŚIL wynika, że minimalna wysokość wynagrodzenia miesięcznego i wartość godziny pracy (pełny etat – śr.165 godz/mies) w poszczególnych grupach wynosi:
- lekarz bez specjalizacji to 2253 PLN (brutto). To daje odpowiednio 13,65 PLN (brutto) za godzinę.
- lekarz z I st. specjalizacji to 2553 PLN (brutto) czyli 15,47 PLN (brutto) za godzinę.
- lekarz z II st. specjalizacji do 40 r.ż. to 2800 PLN (brutto) czyli 16,97 PLN (brutto) za godzinę.
- lekarz z I Ist. specjalizacji po 40 r.ż. to 2787 PLN (brutto) czyli 16,89 PLN (brutto) za godzinę.
- lekarz na stanowisku kierownika/ordynatora to 3458 PLN (brutto) czyli 20,95 PLN (brutto) za godzinę.
http://www.izba-lekarska.org.pl/aktualnosci/1525-analiza_wynagrodzen